Richie117
Dirty Oncologist
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 7:17, 30 Maj 2010 Temat postu: # 3 |
|
|
- Chcesz się bzykać? - wymyka się z twoich ust i słyszysz, jak Wilson obok ciebie krztusi się ze śmiechu. Odwracasz się, spoglądając ze złością, wściekły z powodu reakcji na twoje słowa. W końcu pochodziły one prosto z serca.
Gdy Wilson przestaje się śmiać na tyle, by móc znów oddychać, jego twarz jest czerwona, a on sam się uśmiecha. Patrzy na stolik do kawy i liczy puste butelki - cztery należące do ciebie i półtorej należące do niego - a następnie patrzy znów na ciebie, kręcąc głową. Jest rozbawiony. Sukinsyn.
- Więcej piwa już nie dostaniesz.
- To moje mieszkanie - przypominasz mu. Krzyżujesz ramiona na piersi i posyłasz mu wściekłe spojrzenie, kiedy wstaje.
- Ale mój sześciopak - on przypomina tobie, nie przerywając zbierania ze stołu pustych butelek.
- Nie wychodzisz jeszcze, co?
Wilson chichocze. - Film się skończył - woła, zmierzając do kuchni. - Zapytałbym cię, czy miałeś coś na myśli, mówiąc o tym, co chciałeś robić, ale obawiam się, że mógłbyś potraktować się dosłownie.
- Czy to w ogóle ma sens? - Zazwyczaj podchmielony Jimmy był dosyć zabawny, ale w tym momencie nie za bardzo.
- Poza tym jestem niemal do tego stopnia pijany, że mógłbym dać ci się namówić. - Wilson przystaje obok kanapy, próbując dojrzeć wyraz twojej twarzy. Patrzysz, jak jego oczy rozszerzają się nieco, kiedy nerwowo przełyka ślinę. - Mówiłeś poważnie.
Szept. Stwierdzenie. Wilson odwraca się i w pośpiechu zmierza do drzwi, podczas gdy ty z trudem stajesz na nogi. Czego on się obawia? Że zostanie poturbowany?
- Wilson! - wrzeszczysz, gdy drzwi się zamykają. Przeklinając, rzucasz się, żeby je otworzyć i wychodzisz na zewnątrz, żeby ponownie go zawołać.
Tym razem Wilson się zatrzymuje i powoli odwraca. Wydaje się być bardziej odprężony, ponieważ znalazł się na otwartej przestrzeni.
- Do zobaczenia w poniedziałek - mówi, robiąc tym samym pierwszy krok do pozostawienia tego za sobą, prawdopodobnie mając nadzieję, że ty zrobisz to samo.
- Do poniedziałku - zgadzasz się i kiwasz głową.
Obserwujesz, jak Wilson przechodzi obok swojego samochodu, po czym śpiesznie do niego wraca, próbując zachowywać się swobodnie.
- Kretyn - szepczesz z czułością pod nosem.
Koniec
Wróć
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 8:09, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|