Richie117
Dirty Oncologist
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 7:44, 30 Maj 2010 Temat postu: # 10 |
|
|
- Nie waż się tego tak tego zostawiać! - krzyczysz do jego oddalających się pleców.
Wilson odwraca się, zaskoczony tonem twojego głosu. - Co takiego?
- Zawsze starasz się mnie nakłonić do rozmowy o moich "uczuciach". No to teraz porozmawiamy sobie o twoich. Wracaj tutaj.
Spodziewasz się, że Wilson ucieknie i jesteś zaskoczony, kiedy on wraca powoli i ostrożnie siada ponownie obok ciebie. Co teraz? Skoro nalegałeś, żeby powiedział, co czuje, to jedynym uczciwym wyjściem będzie wysłuchanie go. Niech to szlag.
- House... jaki jest w tym dla ciebie cel?
- Możesz zgadywać jeden raz... słowo rymuje się z "tenis".
- No widzisz? Nigdy nie wiem, czy mówisz poważnie, czy tylko próbujesz doprowadzić mnie do szaleństwa. - Wilson patrzy na ciebie ostro, jakby rzucał ci wyzwanie, czy skomentujesz jego dobór słów.
Podnosisz ręce, udając, że się poddajesz. Nie ma mowy, żebyś dał mu się sprowokować.
- Dlaczego, House?
- Co "dlaczego"?
- Dlaczego próbowałeś mnie pocałować?
- Pięć minut temu nie wyglądało na to, żeby ten pomysł napełniał cię obrzydzeniem.
- Ponieważ nie sądziłem, że rzeczywiście to zrobisz! - Głos Wilsona się załamuje.
W tym momencie wzruszasz ramionami, bo naprawdę nie jesteś w stanie wymyślić, co jeszcze mógłbyś powiedzieć, poza wyznaniem mu swojej dozgonnej miłości.
Co robisz?
Wyznajesz miłość
Trwasz w milczeniu
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 8:03, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|