Richie117
Dirty Oncologist
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 7:17, 30 Maj 2010 Temat postu: # 2 |
|
|
Przysuwasz się do niego centymetr po centymetrze, starając się obliczyć najlepszy kąt do ataku. Wilson wierci się odrobinę, jak gdyby wyczuwał, że coś kombinujesz. Ale ty zawsze coś kombinujesz.
Bierzesz głęboki oddech, po czym pochylasz się w jego kierunku, chwytając od tyłu jego głowę i przyciągasz jego wargi do swoich. Wilson nie robi nic przez niemal minutę, a ty swobodnie penetrujesz jego usta, stopniowo stając się coraz śmielszy. Trwa to do momentu, kiedy twój język dotyka jego języka i wówczas Wilson cię odpycha.
Jego policzki pokrywa rumieniec i Wilson spogląda na ciebie, jakbyś właśnie spowodował u niego największy wstrząs w jego życiu. No cóż, prawdopodobnie to prawda. Przełyka ślinę raz i drugi, nie patrząc ci w oczy.
- Co to, do cholery, było? - pyta wreszcie.
- Chyba za dużo wypiłem - mamroczesz w ramach usprawiedliwienia. Czujesz, że kręci ci się w głowie, ale wiesz, iż nie ma to nic wspólnego z alkoholem. Odchylasz głowę i gapisz się w sufit.
- Zgadzam się. Twój oddech to stu procentowy dowód. - Wilson wyciąga rękę i lekko klepie cię w ramię, po czym wstaje z kanapy. - Jeżeli w taki sposób reagujesz na western, nie zniósłbym siedzenia przy tobie, kiedy zobaczysz reklamę Hallmarku.
Kiepskie dowcipy. Zdecydowanie nim wstrząsnąłeś.
- Do zobaczenia jutro, House.
Twoją odpowiedzią jest chwycenie ze stolika do kawy na wpół pustej butelki piwa Wilsona i wzniesienie jej jak do toastu.
- Nieźle poszło - mówisz sobie, kiedy rozbrzmiewa kliknięcie zamykanych drzwi. Odstawiasz piwo na stolik i wzdychasz.
Koniec
Wróć
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 8:10, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|