Richie117
Dirty Oncologist
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:28, 30 Maj 2010 Temat postu: # 13 |
|
|
Wsuwasz dłonie pod jego koszulę i przesuwasz nimi po jego skórze, zaskoczony tym, jaki jest ciepły w dotyku. Wilson sprawia wrażenie, że nie ma nic przeciwko temu, więc z wolna zaczynasz rozpinać guziki jego koszuli. Podnosisz wzrok, by zerknąć na jego minę, ale Wilson pochylił głowę, obserwując twoje dłonie.
Posuwasz się w dół, zaczynając od jego szyi, odsłaniając skrawek skóry, który powiększa się coraz bardziej, im niżej schodzisz. Wreszcie kończą ci się guziki i zsuwasz koszulę z jego ramion. Ocierasz się zdrowym udem o jego krocze i chłoniesz jęki Wilsona.
Pragnąc poczuć dotyk jego skóry na swojej, zdejmujesz własną koszulkę. Wilson obserwuje cię z miną wyrażającą tłumione pożądanie. Rozpościerasz dłonie na jego piersi, przypatrując się kontrastowi kolorów. Dochodzisz do wniosku, że Wilson naprawdę powinien częściej wystawiać się na działanie słońca.
Ponownie pocierasz go przez spodnie, tym razem ręką, i widzisz, jak bieleją mu kłykcie, kiedy zaciska dłonie na kanapie. Jego biodra napierają na ciebie i Wilson zamyka oczy, przygryzając zębami wargę. Przyciągasz go blisko i całujesz, ssąc to miejsce, gdzie jego zęby pozostawiły na skórze niewielkie rowki, uśmierzając ból swoim językiem.
Twoja ręka wydaje się poruszać kierowana jakimś instynktem, kiedy rozpina spodnie Wilsona i się w nie zagłębia. Gdy obejmujesz go swoimi długimi palcami, podniecenie osiąga niewiarygodny poziom. Wyczuwasz tętno, nierówny oddech Wilsona dociera do twojego ucha, kiedy mężczyzna opiera głowę na twoim ramieniu. Z pomocą drugiej ręki zsuwasz niżej jego spodnie, by móc uwolnić członek Wilsona i głaskać go od podstawy do samego koniuszka.
Wilson dygocze, po czym szepcze coś, co przypomina twoje imię. Uciszasz go, ponownie przesuwając dłonią po jego erekcji. I jeszcze raz. Mocniej, szybciej. Próbujesz go pocałować, ale Wilson za bardzo stracił nad sobą kontrolę, żeby zareagować.
Wydając zduszony szloch, Wilson spuszcza się na twoją koszulkę i opada na ciebie jak szmaciana lalka. Czujesz, jak jego klatka piersiowa podnosi się i opada, gdy próbuje on odzyskać oddech.
- Czy to ten moment, kiedy uciekasz i przez resztę życia nie wiemy, jak się wobec siebie zachować? - pytasz.
Wilson, nadal wtulony w twoją szyję, chichocze bez tchu, a następnie odsuwa się powoli. Podciąga z powrotem spodnie, nie zadając sobie trudu by je zapiąć, a ty przesuwasz nogi, żeby mógł usiąść.
- Nie masz takiego zamiaru, prawda? - Na to pytanie naprawdę chcesz usłyszeć pozytywną odpowiedź.
Wilson przysuwa się do ciebie i muska ustami twoje wargi. Czujesz dłoń na swoim rozporku, niepewną, a zarazem stanowczą.
- A jak ci się wydaje?
Koniec
Powrót
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 8:00, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|